Opowieść rozbitka...czyli co byście zjedli albo czego byście nie zjedli będąc na skraju wyczerpania:)
"Opowieść rozbitka" Gabriela Garcii Marqueza to, jak powiedział sam autor, dziennikarski zapis wspomnień jednego z członków załogi okrętu wojennego."28 lutego 1955 roku dowiedzieliśmy się, że ośmiu członków załogi niszczyciela "Caldas", należącego do kolumbijskiej marynarki wojennej, wypadło za burtę i zginęło podczas sztormu na Morzu Karaibskim. Natychmiast rozpoczęto poszukiwania rozbitków, przy współpracy z jednostkami amerykańskimi ze strefy Kanału Panamskiego, przeprowadzającymi kontrolę wojskową oraz inne miłosierne akcje na południu Karaibów. Po czterech dniach zaniechano poszukiwań i oficjalnie uznano marynarzy za zmarłych. A jednak w tydzień potem jeden z nich, na wpół żywy, pojawił się na jednej z bezludnych plaż północnej Kolumbii, po dziesięciu dniach dryfowania na tratwie bez jedzenia i picia. Nazywał się Luis Alejandro Velasco. Książka ta jest dziennikarskim zapisem tego, co mi opowiedział i co ogłosiłem w miesiąc po katastrofie w bogotańskim dzienniku "El Espectador".
Książkę przeczytałam "jednym ciągiem", jest bardzo płynnie napisana (co w odniesieniu do miejsca akcji jest trochę oczywiste:) ). Ale serio:) czyta się ją szybko i z ciekawością. Odnosząc się do tematu posta, czyli co zjedlibyśmy, czy co bylibyśmy w stanie zjeść, jeśli dryfowalibyśmy na tratwie ponad tydzień. Własne buty? Kartki pocztowe z kieszeni spodni? Mewę, której skręciliśmy kark? Rybę na surowo? Wydawałoby się, że z głodu człowiek zje wszystko. Nie jest tak jednak do końca. Bohater książki jest na to doskonałym dowodem.
Warto sięgnąć po tą pozycję Marqueza. Ma zaledwie 100 stron, czyta się ją bardzo przyjemnie i z zaciekawieniem:) Choć wiemy, że główny bohater uratował się i przeżył owe koszmarne 10 dni na tratwie, o żadnym więc zaskoczeniu nie może tu być mowy. Jednak opis każdego dnia spędzonego w samotności, jedynie w towarzystwie rekinów, jest niezmiernie ciekawy i nie pozwala zamknąć książki, nim nie dobrnie się do ostatniej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz